Artur Górski Artur Górski
595
BLOG

Propozycje na dzietność

Artur Górski Artur Górski Polityka Obserwuj notkę 26

To, że polityka podatkowa państwa nie jest sprawiedliwa, gdyż obciążenia podatkowe są nierównomiernie rozłożone, wiadomo od dawna. Oczywistym jest także, że rząd myślący „krótkoterminowo”, a do takich należy rząd PO-PSL, chętnie podnosi podatki, nie zważając na aktualną sytuację finansową rodzin, gdyż potrzebuje pieniędzy na bieżące wydatki. Ale też obecna ekipa nie myśli o przyszłości Polaków, skoro produkty służące wychowaniu potomstwa obłożone są 23% VAT-em, a środki zapobiegawcze posiadaniu potomstwa (prezerwatywy) zaledwie 7%.

Już tylko przez ten jeden fakt widać, że nie mamy co liczyć na przełamanie w najbliższym czasie kryzysu demograficznego bez zmiany polityki finansowej, a zatem także na to, że nasze dzieci będą w przyszłości opłacały nasze emerytury, co dziś ratuje podupadający system.

Jeśli sytuacja ma się zmienić, rodzina powinna mieć zapewnione większe środki na rozwój nie tylko w formie becikowego, które jest swoistą jałmużną ze strony państwa. Jednym z rozwiązań, jak zauważył niedawno członek PiS ze Śródmieścia Radosław Kieryłowicz, były działacz Unii Polityki Realnej, może być możliwość rodzinnego rozliczenia podatkowego, gdzie dzieci wpisane byłyby do deklaracji podatkowej na równi z rodzicami jako konsumenci dochodu wytwarzanego przez rodziców. Takie rozwiązanie spowoduje obniżenie poziomu dochodu osiągniętego przez rodziców, a więc i skalę zapłaconego podatku dochodowego. Czyż nie jest to proste i klarowne rozwiązanie, a zarazem korzystne dla rodzin?

Ponadto, ponieważ dzietność jest podstawą powstawania przyszłych płatników ZUS, powinni być zwalniani z obowiązku płacenia składki emerytalnej ojcowie przez okres 3 lat od urodzenia się dziecka, co z kolei spowoduje wzrost dochodu w rodzinie (przy pensji brutto ok. 4000 zł będzie to ok. 500 zł) i zwiększy możliwości jej rozwoju oraz zadbania o przyszłość. Oczywiście rozwiązanie to powinno dotyczyć także kolejnych dzieci.

Mężczyzna będący ojcem, który przez ten fakt okresowo nie będzie odkładał środków w składkach na swoją emeryturę, powinien w przyszłości otrzymać emeryturę nie pomniejszoną, tzn. od składki takiej, jaką by odprowadził, gdyby dzieci nie posiadał. Byłaby to forma nagrody, którą państwo winno wypłacić za trud wychowawczy i poniesione nakłady na wychowanie dzieci, ale tylko w związkach małżeńskich, aby zminimalizować ryzyko nadużyć.

Należy zauważyć, że takie rozwiązanie zbuduje w świadomości płatnika przeświadczenie, że dzieci to pewna gwarancja emerytury, ale i opieki na starość bez względu na to, czy się płaci składki na ZUS czy wychowuje dzieci (pod warunkiem, że w międzyczasie, jak ostatnio zrobiono, nie zmieni się reguł gry na niekorzyść podatnika).

Jakby powiedział mój znajomy, nazywając rzecz po imieniu: „Państwo zawiera kontrakt z rodziną na dostarczanie w przewidywalnym czasie dużej liczby nowych płatników ZUS; jest to forma obligacji zaciąganej przez rodzinę w powszechnym systemie ubezpieczeniowym”.

Nie ma wątpliwości, że zabezpieczenie emerytalne, które państwo podejmuje jako swój obowiązek wobec obywateli, aby miało się zrealizować, musi być poparte wzrostem populacji. W innym przypadku za kilkanaście lat może dojść do kuriozalnej sytuacji, gdzie beneficjantów systemu emerytalnego będzie więcej niż płatników. Jeśli system ten zostanie wprowadzony, można się spodziewać – wylicza mój znajomy – że w ciągu 15-18 lat będzie miał miejsce wzrost populacji i powrót do wskaźników ze schyłku lat 80 ub. wieku, kiedy liczba ludności w Polsce zbliżała się do 39 mln.

Czy jest to realne? Nie wiem, ale wiem, że trzeba szukać takich rozwiązań, które materialnie wesprą rodziny i w sposób naturalny zachęcą do większej dzietności. A co Czytelnicy Salonu24 uważają o przywołanych propozycjach? Moim zdaniem są warte rozważenia i ewentualnie wpisania do programu Prawa i Sprawiedliwości.

dr Artur Górski
 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka